Wszystko zaczęło się całkiem zwyczajnie, gdy Agnieszka, która była klientką platformy MyOwnConference, zapisała się na internetowe lekcje języka niemieckiego, które wywarły na niej ogromne wrażenie.
Wcale nie chodziło jej o nauczyciela ani o nową wiedzę. Jedyna myśl, która nie dawała jej spokoju, brzmiała tak: „Przecież ja też mogę zarabiać, ucząc online”.
Jak nauczyciel może zarabiać w Internecie?
Agnieszka bardzo szybko podjęła decyzję o prowadzeniu zajęć przez Internet. Mając za sobą dziesięć lat doświadczenia w nauczaniu języka angielskiego, nie miała żadnych wątpliwości, że to właściwy krok.
Poprosiliśmy Agnieszkę, aby opowiedziała o swoim doświadczeniu w edukacji online oraz o błędach, które z perspektywy czasu okazały się możliwe do uniknięcia.
Przygotowania do webinarów
Długo zastanawiałam się nad udzielaniem korepetycji, zwłaszcza że wiele osób często pytało mnie o lekcje prywatne. Ostatecznie jednak pomysł nauczania online okazał się znacznie lepszy. Przede wszystkim nie trzeba ani zapraszać uczniów do domu, ani wynajmować osobnego lokalu. Co więcej, nie ma żadnych ograniczeń, dlatego można bez problemu prowadzić zajęcia grupowe. Dodatkowo jest to bardzo wygodne rozwiązanie, które pozwala zaoszczędzić dużo czasu.
Dałam sobie tydzień na przygotowanie się do prowadzenia lekcji online. Oto lista tego, co dokładnie zrobiłam:
- Odwiedziłam kilka próbnych lekcji online;
- Obejrzałam kilka webinarów na różne tematy;
- Przygotowałam plan pięciu lekcji;
- Przetestowałam kilka platform do webinarów;
- Przeprowadziłam lekcję próbną ze swoim mężem;
- Znalazłam kilku chętnych do nauki.
W ten sposób rozpoczęła się moja droga do celu, jakim było zarabianie pieniędzy na prowadzeniu zajęć w Internecie.
Poszukiwanie uczniów do nauki online
W tym przypadku miałam dużo szczęścia, ponieważ moi uczniowie często pytali o dodatkowe zajęcia, zarówno dla siebie, jak i dla swoich przyjaciół. Język angielski jest obecnie potrzebny praktycznie wszędzie, począwszy od egzaminu maturalnego aż po zagraniczne podróże. Wystarczyło zamieścić kilka ogłoszeń w grupach na Facebooku, a potem zadziałała poczta pantoflowa, dzięki której już pod koniec tygodnia miałam listę dziewięciu chętnych.
Pierwsze zajęcia zaplanowaliśmy na weekend i początkowo miały one charakter indywidualny. Jednak już po trzech spotkaniach doszłam do wniosku, że powtarzanie tego samego materiału każdemu uczniowi z osobna nie ma większego sensu. Jeśli naprawdę chcę zacząć zarabiać na nauczaniu, zamiast wciąż prowadzić darmowe lekcje próbne, muszę zmienić podejście.
Dlatego zdecydowałam się zaprosić pozostałych uczniów na wspólne zajęcia grupowe.
Na tym etapie nie miałam większej motywacji, aby zagłębiać się w szczegóły związane z organizacją i przygotowaniem pokoju webinarowego. Potrzebowałam jedynie szybkiego rozpoczęcia lekcji, sprawnego działania kamery i mikrofonu, funkcji udostępniania ekranu oraz możliwości natychmiastowego wyświetlenia prezentacji. Bardzo zależało mi również na tym, aby wszyscy uczniowie mieli dostęp do mikrofonu i mogli swobodnie zabierać głos w trakcie zajęć, ponieważ nie były to wykłady, lecz praktyczne ćwiczenia.
Pierwsze spotkanie w pokoju webinarowym
Pierwsza lekcja się nie powiodła… Pomyślałam, że po prostu nie potrafię zarabiać na edukacji.
Popełnione błędy
- Weszłam do pokoju webinarowego, czekałam i czekałam, ale nikogo oprócz mnie nie było. Wtedy dopiero do mnie dotarło, że zapomniałam wysłać link do zaproszenia uczestników. Chociaż zajęło to tylko minutę, to i tak nie rozpoczęliśmy zgodnie z planem.
- Wszyscy zaczęli mówić chórem, przedstawiać się, zadawać pytania, hałasować. Miałam wrażenie, że trafiłam do gimnazjum w trakcie przerwy między lekcjami. Nie od razu się zorientowałam, że mogę szybko przywrócić porządek w pokoju webinarowym. Wystarczyło wyłączyć mikrofony uczniów. Ach, gdyby istniał taki przycisk w sali wykładowej…
Wnioski
- Po pierwszych zajęciach na platformie do webinarów doszłam do takich wniosków:
- trzeba wcześniej wysyłać zaproszenie do pokoju webinarowego ;
- warto wysyłać również instrukcje dotyczące udziału w webinarze;
- na początku lekcji nie włączaj mikrofonów uczestników, opowiedz im najpierw o tym, jak wasze lekcje będą przebiegać;
- zaproponuj wejście do pokoju kilka minut przed początkiem zajęć, aby wszyscy mogli się poznać i porozmawiać.
- W końcu udało mi się jakoś przekazać informacje, ale przy wyłączonych mikrofonach i kamerach nie zawsze wiedziałam, czy uczniowie mnie rozumieją.
Och, te prezentacje!
W kolejnym tygodniu zaczęłam szukać informacji na temat e-learningu, w szczególności dotyczących tego, jak przyjmować opłaty za zajęcia, jak przeprowadzać lekcje, jak utrzymywać uwagę uczniów oraz jak sprawić, by aktywnie uczestniczyli w zajęciach i nie zasypiali. Wydawało mi się, że nie będzie to dla mnie trudne, ponieważ mam dziesięcioletnie doświadczenie jako wykładowczyni. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłam jednak kilka zupełnie nowych rzeczy.
Pomyłki
- Znalazłam wiele zdjęć do nauki słownictwa, a nawet załadowałam je na platformę do webinarów. Kiedy nadszedł czas, aby je pokazać, zorientowałam się, że nie mogę znaleźć odpowiedniego slajdu.
- Drugim błędem było to, że nie włączyłam nagrywania webinaru. Chciałam później przeanalizować przebieg zajęć na podstawie nagrania, a jeśli uznałabym to za przydatne, udostępnić je również uczniom, aby mogli powtórzyć materiał. Planowałam rozpocząć nagrywanie po części wstępnej, żeby nie tracić czasu na późniejsze wycinanie tego fragmentu. Niestety, w natłoku obowiązków zapomniałam o tym i ostatecznie nie nacisnęłam przycisku nagrywania.
Sugestie
- Koniecznie przesyłaj zdjęcia w postaci gotowej prezentacji. Pojedyncze pliki nazywaj w taki sposób, który ułatwi odnalezienie ich zawartości.
- Jeśli to możliwe, włącz funkcję automatycznego nagrywania.
Ile możesz zarobić na e-learningu?
Ile zazwyczaj kosztują zajęcia online i w jaki sposób pobierać opłatę? Kwestie finansowe budziły we mnie najwięcej obaw. Martwiłam się, że jeśli zaproponuję zbyt wysoką cenę, stracę osoby, które wybiorą tańsze korepetycje. Z drugiej strony nie chciałam też pracować bez wynagrodzenia.
Na początku ustaliłam, że 20 złotych od osoby to odpowiednia stawka za lekcję, jednak później zaczęłam się zastanawiać, czy to rzeczywiście dobra cena, i obniżyłam ją do 15 złotych. Oczywiście nie zdobyłam się od razu na to, by jasno zaznaczyć, że jest to stawka przewidziana dla początkujących, natomiast w przypadku kursów bardziej zaawansowanych opłata jest wyższa.
W efekcie przez kilka miesięcy nie potrafiłam podjąć decyzji o podniesieniu ceny, aż w końcu poinformowałam uczniów, że na wyższych poziomach nauki języka obowiązuje wyższa stawka.
Dowiedz się, jak można pobierać opłatę za kurs online oraz nargrania webinarów.
Nie postępuj tak jak ja na początku. W sprawie ceny musisz być konsekwentny.
Tak naprawdę nie ma górnej granicy cen za naukę języka obcego i nie określę Ci dokładnie, ile możesz zarabiać na swojej wiedzy. Zawsze znajdzie się nauczyciel, który zaproponuje niższą cenę i ten, którego lekcje będą kosztować więcej.
Tu możesz założyć darmowe konto do prowadzenia webinarów i szkoleń na 20 uczestników. Lub wybierz większy pokój webinarowy.
Tworzenie filmików do e-learningu
Wróćmy na chwilę do kwestii nagrywania zajęć. Pomyślałam, że skoro istnieje taka możliwość, warto w pełni z niej skorzystać.
Po pierwsze, zaczęli pojawiać się nowi klienci, którym należało zaproponować zajęcia próbne. Jednak organizowanie takich spotkań indywidualnie okazało się nieopłacalne, ponieważ uczniowie nie ponosili za nie żadnych kosztów, a ja musiałam poświęcać na nie dużo czasu. Z drugiej strony nie mogłam oczekiwać, że potencjalni uczestnicy będą czekać, aż uzbiera się większa grupa, ponieważ część z nich mogłaby w międzyczasie zrezygnować.
Dlatego zaczęłam nagrywać wszystkie zajęcia, aby przygotować film wprowadzający i pokazać, jak wyglądają lekcje w praktyce. Musiałam nauczyć się podstaw montażu, ale dziś z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że było warto.
Warto też pamiętać, że samodzielne tłumaczenie, jak wyglądają zajęcia, ile kosztują, i odpowiadanie na różne pytania wymagałoby znacznie więcej czasu. Dlatego, gdy ktoś wyraża zainteresowanie korepetycjami, przesyłam mu link do filmu, który zawiera wszystkie niezbędne informacje oraz przykłady prowadzonych lekcji. Dzięki temu mogę skupić się na zarabianiu i doskonaleniu szkoleń online, zamiast tracić czas na bezpłatne lekcje próbne.
Na początku wycinałam wszystkie niepotrzebne momenty oraz pauzy. Jednak potem postanowiłam nagrać wprowadzenie od nowa bez uczniów, tak, żeby nic mnie nie rozpraszało. Ostatecznie film wyglądał bardzo profesjonalnie, a ja byłam zadowolona z rezultatu.
Praca z uczniami w grupach
Nadszedł moment, w którym pomyślałam, że mam wszystko pod kontrolą i jestem już praktycznie mistrzynią w e-learningu. Wtedy moi uczniowie zaczęli odchodzić. Część z nich opuszczała lekcje, a inni po prostu znikneli. Chciałabym powiedzieć, że to po prostu ich lenistwo, ale zdrowy rozsądek podpowiadał, że problem leży po mojej stronie.
Możliwe problemy
- Okazało się, że kiedy siedzisz po drugiej stronie ekranu, znacznie trudniej jest zrozumieć, jak uczniowie postrzegają Ciebie i Twoje lekcje. Pomyślałam, że skoro nie poświęcamy czasu na dojazd do zajęć, to możemy te minuty wykorzystać w trakcie lekcji. Okazało się, że nie jest to najlepszy pomysł. Analizując aktywność grupy podczas webinaru, nietrudno wywnioskować, że po 30-40 minutach uczestnicy po prostu zasypiali.
- Poprosiłam ich, aby uczestniczyli w lekcji z włączonymi kamerami, ale to nie zadziałało. Wyświetlanie 10 strumieni wideo naraz wymaga bardzo dobrego połączenia internetowego, więc uczniowie często skarżyli się, że obraz się zacina.
Propozycje
- Zaczęłam aktywizować uczniów i szukać nowych pomysłów na to, jak dodać im zapału.
- Prosiłam, na przykład, o “podniesienie” ręki zamiast pisania na czacie, jeśli ktoś znał odpowiedź na pytanie. W przypadku braku chętnych, sama wyznaczałam, kto będzie odpowiadał.
- Skróciłam lekcje o 15 minut. Aby zdążyć z wcześniej przygotowanym harmonogramem, postanowiłam zamienić tradycyjne powtórzenie materiału na rozwiązywanie testów. W ten sposób uczniowie mogli w dowolnym czasie wejść do wirtualnej klasy i przystąpić do testu.
- Analizując działanie różnych narzędzi do prowadzenia webinarów, zaczęłam dodawać na końcu lekcji ankiety. Ta metoda pomogła mi w zrozumieniu, czy zajęcia były produktywne i czy uczniowie są zadowoleni.
- Umówiliśmy się, że każdy może podzielić się opinią na temat naszych spotkań i ich organizacji. Jednak w trakcie zajęć można o tym pisać tylko w wiadomościach prywatnych, a nie na czacie.
- Stworzyłam dodatkowe pokoje webinarowe do pracy w grupach. Dzięki temu uczniowie mogli prowadzić dyskusje, przygotowywać dialogi i wykonywać więcej zadań grupowych.
Jak zwiększyć liczbę uczniów, jednocześnie zachowując profesjonalizm
Po dwóch miesiącach okazało się, że 23 uczniów nie da się już podzielić tylko na dwie grupy według poziomu wiedzy. Niektórzy potrzebowali więcej czasu na opanowanie materiału, podczas gdy inni byli gotowi na trudniejsze zagadnienia.
Planowanie i prowadzenie zajęć dla sześciu grup przy tej samej stawce okazało się nierentowne. Doszłam więc do oczywistego wniosku, że potrzebuję większej liczby klientów, aby móc liczyć na wyższe zyski.
Z jasnych względów nie chciałam się reklamować na uczelni, w której pracuję. Wystarczyło, że kilku studentów uczestniczyło już w moich webinarach. Dopóki była to niewielka grupa, wszystko przebiegało bez problemu, jednak rozwój mojego prywatnego kursu, który zapowiadał się bardzo obiecująco, mógł wzbudzić niezadowolenie ze strony władz uczelni.
Możliwe błędy
- Od razu pomyślałam o sieciach społecznościowych i rozpoczęłam zakładanie profili mojego kursu. Bardzo szybko zrozumiałam, że to ciężka praca. Aby to przynosiło pożądane efekty, trzeba poświęcić sporo czasu, którego zawsze brakuje.
Sugestie
- Postanowiłam zamieścić kilka ogłoszeń w różnych grupach poświęconych nauce języka angielskiego, a także na stronach służących do wyszukiwania korepetycji. W takiej sytuacji nie należy jednak spodziewać się szybkiego sukcesu. Publikując ogłoszenia, nie wzięłam pod uwagę tego, że okres świąteczny nie sprzyja tego typu działaniom. Po dwóch tygodniach ponowiłam próbę i, ku mojemu zaskoczeniu, udało mi się osiągnąć zamierzony cel, ponieważ liczba moich klientów podwoiła się.
To, o czym warto zawsze pamiętać
Nie zapomnij zadbać o swój wygląd przed lekcją, ponieważ niezależnie od tego, czy prowadzisz zajęcia w sali, czy online, zawsze musisz wyglądać schludnie. Rozczochrane włosy były pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy podczas oglądania mojego pierwszego nagrania z webinaru. Może i nie wyglądałam niechlujnie, bo przecież uczesałam się przed rozpoczęciem zajęć, jednak mimo to powinnam była zadbać o takie szczegóły jeszcze zanim lekcja online się zaczęła. Kamera wychwytuje wszystko, nawet te detale, które przy bezpośredniej komunikacji twarzą w twarz mogłyby pozostać niezauważone. Co prawda mało prawdopodobne jest, aby uczniowie przyglądali się aż tak dokładnie, jednak trzeba pamiętać, że podczas webinaru Twoja twarz często zajmuje cały ekran, co sprawia, że niezależnie od Twoich intencji dostrzegalne stają się wszystkie niedoskonałości.
Obecnie korzystam z trybu pełnoekranowego tylko wtedy, gdy omawiam kwestie związane z artykulacją.
Oglądając nagrania innych korepetytorów i porównując je ze swoimi materiałami, zauważyłam, że moje filmiki prezentują się dość amatorsko, zwłaszcza w porównaniu z profesjonalnym obrazem zagranicznych nauczycieli. Chciałam, aby moje lekcje wyglądały atrakcyjnie i zachęcały uczniów do aktywnej pracy, dlatego musiałam popracować nad lepszą estetyką obrazu.
W pierwszej kolejności należało wprowadzić kilka zmian w pokoju, w którym pracowałam. Kanapa znajdująca się za moimi plecami wcale nie sprawiała wrażenia profesjonalnego tła. Przestawiłam komputer z kamerą w taki sposób, aby w kadrze widoczna była wyłącznie półka z książkami, a wszystkie zbędne przedmioty usunęłam.
Zauważyłam, że jednokolorowe ubrania wyglądają na ekranie znacznie lepiej.
Jednak to jeszcze nie wszystko, co zmieniłam. Nadal czułam, że coś mi nie odpowiada. Zrozumiałam, że wciąż potrzebne jest dobre oświetlenie. W pokoju było ciemno, przez co obraz wydawał się szary.
Włączyłam wszystkie lampy i nagrywałam tylko w dzień przy jasnym świetle.
Przeczytałam porady dla vlogerów i kupiłam dwie lampy LED (barwa światła zimna) i zwykłą parasolkę fotograficzną. Na razie jestem zadowolona z rezultatu. W przyszłości planuję wyposażyć swoje ministudio w sprzęt bardziej zaawansowany. Jeśli chcę zarobić na e-learningu, muszę najpierw zainwestować w to odpowiedni kapitał.
Jak wybrać kamerę do webinaru lub streamowania?
Ambitne plany stworzenia internetowego kursu językowego
Wciąż testuję nowe narzędzia dostępne w pokoju webinarowym i odkrywam ciekawe metody e-learningowe, ponieważ mam ambitne plany.
Najbardziej zależy mi na zautomatyzowaniu możliwie największej liczby procesów. Powoli pojawiają się nowi uczniowie. Ich liczba mogłaby być jeszcze większa, lecz wiązałoby się to z ryzykiem przepełnionych grup lub brakiem czasu, aby poświęcić im należytą uwagę. Nie mogłam zaakceptować żadnego z tych rozwiązań. Dlatego najlepszym wyjściem wydaje się znalezienie osoby do pomocy.
Głównym celem, który sobie wyznaczyłam, jest stworzenie internetowego kursu języka angielskiego wraz z serią autowebinarów jako uzupełnienia kursu. To ambitne zadanie wiąże się z wieloma obowiązkami. Muszę jeszcze sporo się nauczyć i dokładnie wszystko zaplanować. Oto moja krótka lista rzeczy, które chcę zrealizować w najbliższej przyszłości:
- stworzyć dużą liczbę nowych testów,
- nauczyć się tworzenia ładnych i czytelnych prezentacji,
- zakupić nowy sprzęt,
- ulepszyć umiejętności w tworzeniu wideo i montażu,
- darmowy kurs e-mail,
- poświęcić czas na reklamę i media społecznościowe.
Dlaczego wcześniej nie zaczęłam zarabiać na e-learningu?
Tak, wciąż się uczę i poznaję nowe narzędzia oraz techniki. Planuję, popełniam błędy, zmagam się z trudnościami i czasem myślę, że wzięłam na siebie zbyt wiele. Z drugiej strony to jednak niezwykle inspirujące doświadczenie. Sukces oraz dodatkowy dochód, który przewyższa moją pensję na uczelni, dają mi ogromną motywację do działania.
Kiedy stawiałam pierwsze kroki w tworzeniu własnego kursu online, zastanawiałam się, dlaczego nie zaczęłam tego wcześniej. Miałam przecież tak wiele możliwości. Nieustannie szukałam wymówek, mówiąc sobie, że brakuje mi czasu albo wiedzy. Wydawało mi się, że to wszystko jest zbyt trudne i wymaga ogromnego wysiłku. W rzeczywistości potrzebowałam zaledwie kilku elementów: przełamania własnych lęków i niepewności, a następnie podjęcia konkretnych działań.
To, o co pytacie najczęściej
Według Agnieszki, nauczycielki języków z 10-letnim doświadczeniem, można zacząć od organizowania lekcji grupowych online, korzystając z prostych narzędzi do transmisji i udostępniania ekranu. Dzięki temu unika się kosztów wynajmu sali, a nauka staje się dostępna dla większej liczby osób.
Agnieszka poleca wykorzystać pocztę pantoflową i ogłoszenia na Facebooku – tak zebrała pierwszą grupę 9 chętnych w tydzień. Po chwili przeszła z zajęć indywidualnych na grupowe, co zwiększyło efektywność nauczania i dochody.
Agnieszka poświęciła tydzień na przygotowania: obejrzała przykładowe lekcje, stworzyła plan pięciu zajęć, przetestowała platformy webinarowe i przeprowadziła lekcję próbną z rodziną – co pozwoliło jej ruszyć z pełnym zestawem narzędzi.
Wystarczą sprawna kamera, mikrofon, prosta platforma z udostępnianiem ekranu i możliwością rozmowy grupowej – tak, by każdy z uczniów mógł się wypowiedzieć. To minimalny zestaw do realizacji praktycznych zajęć online.